Upłynęło już sporo czasu od premiery Fallouta 3. Emocje opadły i możemy już na spokojnie przyjrzeć się najnowszej wersji tego doskonałego (tak!) postnuklearnego RPG’a Gra jest wprawdzie świetna, wciąga, ma niepowtarzalny klimat, masę fajnych pomysłów ale mimo wszystko brakuje jej tego nieokreślonego „czegoś”, przez co nie umywa się do poprzednich części sagi. Recenzja gry recenzją, ale teraz, gdy przeszliśmy ten tytuł już kilka razy, pora przyjrzeć się największym wadom tej produkcji. Zaczynamy!
Tym, co najbardziej razi w Fallout 3, jest sam system rozgrywki; gra jest po prostu zbytnio „przełażona”, całą istotą rozgrywki jest już bowiem nie wykonywanie questów ani nawet nie walka, ale mozolne łażenie po mapie i dokładne jej przeczesywanie w poszukiwaniu nowych lokacji i skarbów. Oczywiście można olać eksplorację i wykonywać tylko questy i główną linię fabularną, ale wtedy zabawy starczy nam na zaledwie parę godzin. Samo jednak łażenie po pustkowiach jest tu po prostu nudne. Mimo świetnej grafiki, klimatu, fajnego systemu walki, to po prostu strasznie szybko się nudzi. Pustkowia są… no właśnie pustawe, mało na nich wrogów, postać chodzi raczej powoli, a jeżeli chcemy odkryć ciekawsze miejsca, to musimy dokładnie przeczesać całą okolicę, bo inaczej nie trafimy chociażby na ukrytą rurę kanalizacyjną… Na powierzchni nie jest jednak jeszcze tak źle, lecz już wędrówki po jednostajnych podziemiach linii metra potrafią naprawdę wnerwić. Do tego dochodzi też konieczność nieustannego wracania do miasta, w celu sprzedania zdobytego ekwipunku i naprawienia broni / pancerza. Dlaczego on psuje się tak szybko? :/
Druga rzecz, która wnerwia to interface. Patrząc z perspektywy konsoli jest on bardzo wygodny, jednak dla posiadacza PC to droga przez mękę. Uniwersalny pib-boy służy nam do wszystkiego: od pokazywania statystyk, aż do wyświetlania ekwipunku. Rozwiązanie naprawdę mało wygodne. Jeżeli chcemy uruchomić mapę, to musimy ją każdorazowo ręcznie ustawiać w naszym komputerku, tracąc tym samym szybki dostęp do innych ekranów. Jednym słowem - masa niepotrzebnego klikania… Po drugie - do jasnej Anielki - nie można było zrobić jakichś skrótów klawiszowych? Za każdym razem musimy przechodzić przez te wszystkie ekrany, aby dostać się do interesującej nas opcji? Zwykła zmiana broni, to masa irytującego klikania, a wystarczyłoby dodać kilka skrótów; samo przewidziane w grze definiowanie klawiszy 1-9 nie wystarcza (btw, to nie jest opisane i trzeba się go domyślić)...
Kolejna mocno wnerwiająca rzecz, pasująca zresztą cały klimat Fallouta, to dziwny poziom trudności. Wrogowie są po prostu tutaj słabo wyważeni. Zmutowana mrówka potrafi zabić uzbrojonego po zęby raidera, a supermutanty to w większości leszcze. Mając w łapach nawet kiepską broń, możemy spokojnie wybić do nogi oddział dobrze uzbrojonych supermutantów czy członków Bractwa Stali. Kilka strzałów każdemu w łeb i ukrywamy się za pierwszą lepszą przeszkodą terenową, czekając na odnowienie punktów akcji. Wrogowie w większości wypadków będą po prostu pojedynczo do nas podchodzić i dadzą się łatwo mordować. Kto im tworzył AI, pytam się?! Inne wyjście, to złapanie w zasadzie dowolnej broni do walki wręcz i jak najszybsze walenie nią w głowę wroga w czasie rzeczywistym; proste ale skuteczne. Mamy tak dużo punktów życia (nawet na niskim poziomie), że spokojnie zadźgamy paru wrogów, zanim zrobią nam poważniejszą krzywdę.
Jeżeli już jesteśmy przy broniach - dlaczego jest ich tak mało? Cały bojowy ekwipunek można policzyć na placach obu rąk. Znajdziemy wprawdzie unikatowe, ulepszone wersje zwykłej broni, ale to nie to samo, co nawet stareńki Fallout 2, gdzie samych strzelb było więcej niż całej broni w nowym Falloucie. Tutaj można od razu na samym początku znaleźć strzelbę myśliwską i na upartego przejść z nią prawie calą grę. Wystarczy tylko na bieżąco ją reperować.
Narzekając dalej :-) Sam klimat gry jest świetny, i to powinni przyznać nawet najwięksi malkontenci, ale dlaczego ten świat jest tak zniszczony? Okolice Waszyngtonu wyglądają, tak jakby wojna toczyła się dosłownie przed kilkunastoma laty. A pamiętajmy, że akcja gry to czasy długo, długo po Fallout 2. W „jedynce” było jeszcze mocno widać ślady wojny, lecz i tak całość wyglądała już bardziej cywilizowanie niż „trójka”. Rozumiemy, że może te okolice mocniej ucierpiały, ale bez przesady - to nie epoka kamienia łupanego. Was to też wnerwia? :>
W grze mocno dziwi też system questów, który zapisuje tylko te najważniejsze, podczas gdy cała reszta po prostu gdzieś znika. Na samym prawie początku dostajemy przykładowo zadanie naprawienie kilku przeciekających rur w Megatonie. Do wykonania zadania potrzebna jest dosyć duża zdolność naprawy. Informacja o quescie jednak nigdzie się nie zapisuje, więc po prostu o nim zapominamy, zanim zdobędziemy odpowiednie umiejętności. A takich przykładów jest tutaj masa. Secundo: kto wymyślił, aby na początku gry robić schowki do otwarcia których trzeba być dosłownie arcymistrzem otwierania zamków czy rozbrajania pułapek (poziom postaci minimum 10)? Takie rozwiązanie wymusza późniejsze powracanie do już odkrytych i zwiedzonych lokacji (czytaj >nudnych< lokacji ;-) w celu otwarcia jednej zapomnianej starej skrzynki :/ Rozumiałbym, gdyby te schowki były dopasowane do naszego poziomu i ich otwarcie wymagałoby specjalizowania się na danym etapie w np. otwieraniu zamków, ale tutaj nawet, jeżeli dajemy na to wszystkie wolne punkty, to i tak prostu nie otworzymy 90% cennych skrytek, jakie napotkamy. Będziemy musieli, tak czy inaczej, po nie „wrócić”. Podobnie jest z kilkoma questami czy napotkanymi postaciami - gra nie pozwala wyczuć, czy coś, co znaleźliśmy może się akurat przydać do jakiegoś zadania (np.: zadanie z przedwojennymi książkami, które zwykle sprzedamy, nie wiedząc, do czego służą).
Na sam koniec… dlaczego w grze nie ma żadnego wątku… ekhem miłosnego? :> Nowy Fallout jest naprawdę brutalny, ale żeby twórcy przestraszyli się akurat tego? Wszyscy niegrzeczni gracze muszą niestety obejść się smakiem :-)
Mimo wszystko Fallout jest i tak wielki. Gdyby nie tych parę błędów, mógłby nawet dorównać swoim wielkim poprzednikom.A co Was najbardziej denerwuje w dziele Bethesdy? Czego Wam najbardziej brakuje? Czy zgadzacie się z nami? Zapraszamy do dyskusji, tylko bez wyzwisk proszę ^^
Komentarze