Pierwsze Modern Warfare chyba na stale zapisało się w historii wszystkich FPS’ów. Gra nie miała może jakiejś wybitnej grafiki, nie porażała też specjalnie masą nowych rozwiązań, ale była chyba najbardziej filmowym tytułem jaki kiedykolwiek zawitał na nasze komputery. Wszystko przez niesamowite i widowiskowe misje oraz sposób przedstawiania całej historii. Zrezygnowano bowiem ze wszystkich cut-scenek, a każdą sytuację i wydarzenie obserwowaliśmy bezpośrednio z pespektywy oczu naszego bohatera. A było co oglądać! Misje takie jak szturm antyterrorystów na miotany potężnymi falami statek w czasie sztormu, czy zadanie zakończone potężną eksplozją atomową, której skutki mogliśmy oglądać i dosłownie poczuć z naprawdę bliska na długo zapadły nam w pamięć… Tymczasem na rynek zawitała druga cześć tej słynnej gry! Czy twórcom udało się powtórzyć to czym zasłynęła jedynka? Czy zadania jakie przyjdzie nam wykonać dalej zapierają dech w piersiach?
Trzeba powiedzieć, że tak! Ba! Jest nawet jeszcze lepiej! Tutaj każde zadanie to prawdziwy majstersztyk a akcja naprawdę pędzi jak ekspres (a raczej jak zachodni ekspres, bo nasze intercity czasami się nieźle wlecze :-). Cała fabuła nawiązuje bezpośrednio do wydarzeń z jedynki - okazuje się że zabicie Zachajewa niczego nie rozwiązało. Jego ludzie zeszli tylko do podziemia i teraz pod wodzą niejakiego Makarowa przeprowadzają ataki terrorystyczne na różne cywilne cele. Fabuła prowadzi nas od Afganistanu, poprzez góry Kaukazu i gorące Rio de Janeiro aż do samego USA, gdzie będziemy odpierać inwazję Rosjan na sam Waszyngton! Gra podobnie jak jedynka ciągle szokuje. Co chwilę ginie ktoś z naszego oddziału a w jednej z misji wcielmy się nawet w terrorystę (a raczej agenta infiltrującego ich) strzelającego do cywili na lotnisku. W przeciwieństwie do jedynki starcia naprały też większej skali, często czujemy, że bierzemy udział w wielkim konflikcie zbrojnym. Tutaj wszystko jest jeszcze bardziej widowiskowe, a niektóre misje przypominają raczej wielkie bitwy niż tajne zadania grup specjalnych.
Trzeba powiedzieć, że tak! Ba! Jest nawet jeszcze lepiej! Tutaj każde zadanie to prawdziwy majstersztyk a akcja naprawdę pędzi jak ekspres (a raczej jak zachodni ekspres, bo nasze intercity czasami się nieźle wlecze :-). Cała fabuła nawiązuje bezpośrednio do wydarzeń z jedynki - okazuje się że zabicie Zachajewa niczego nie rozwiązało. Jego ludzie zeszli tylko do podziemia i teraz pod wodzą niejakiego Makarowa przeprowadzają ataki terrorystyczne na różne cywilne cele. Fabuła prowadzi nas od Afganistanu, poprzez góry Kaukazu i gorące Rio de Janeiro aż do samego USA, gdzie będziemy odpierać inwazję Rosjan na sam Waszyngton! Gra podobnie jak jedynka ciągle szokuje. Co chwilę ginie ktoś z naszego oddziału a w jednej z misji wcielmy się nawet w terrorystę (a raczej agenta infiltrującego ich) strzelającego do cywili na lotnisku. W przeciwieństwie do jedynki starcia naprały też większej skali, często czujemy, że bierzemy udział w wielkim konflikcie zbrojnym. Tutaj wszystko jest jeszcze bardziej widowiskowe, a niektóre misje przypominają raczej wielkie bitwy niż tajne zadania grup specjalnych.
Sama rozgrywka nie różni się zbytnio od tego do czego przyzwyczaiła nas cała seria CoD. Misje są całkowicie liniowe i w zasadzie mamy do wyboru tylko jedną, przygotowaną dla nas przez twórców, ścieżkę. Na szczęście jednak nie czujemy w czasie zabawy jakichś sztucznych barier. Wszystko co się wydarzy jest też z góry określone a cała gra opiera się na dosyć sztywnych skryptach. Wbrew pozorom to jednak największa zaleta tej gry! Dzięki temu wszystko nabiera filmowego klimatu a nowe MW co chwile nasz czymś zaskakuje. Misje są bowiem naprawdę świetnie przemyślane a cała gra to nie tylko bieganie i strzelanie do wrogów – to po prostu interaktywny film, w którym od czasu do czasu musimy do czegoś strzelać. Wybuchy, świszczące nad głową pociski, kurz, przelatujące samoloty, dalekie stłumione odgłosy walk. Jednym słowem naprawdę możemy się poczuć jak prawdziwy żołnierz. Klimat jest tutaj po prostu niesamowity - czasami zostajemy rzuceni przez twórców w sam środek bitewnego chaosu i tylko kulimy się za jakimś samochodem czy ścianą modląc się aby nic w nas nie trafiło. Innym razem znów zostajemy praktycznie w pojedynkę wysłani poza linie wroga i przekradając się między wartownikami w czasie burzy śnieżnej infiltrujemy wrogą bazę. Niektóre zadania mogą nam naprawdę zapaść na długo w pamięć. Szalona ucieczka w dół stoku na skuterach śnieżnych, wspinaczka po skutych lodem skałach gdzie każdy błędny ruch to śmierć, czy misja, w której wraz odziałam płetwonurków wyrzucamy się w wody i pod platformą wiertnicą z zadaniem odbicia zakładników. Albo zadanie w którym bronimy typowego amerykańskiego miasteczka przed rosyjskimi spadochroniarzami. Jednym słowem jest na co patrzeć!
Wszystkie poziomy są naprawdę świetnie zbudowane i dopracowane a ich zwiedzanie to czysta przyjemność! Mimo wszystko brakuje tutaj jednak czegoś tak bardzo charakterystycznego i naprawdę poruszającego jak w jedynce… Łącznie przyjdzie nam wypełniać ponad 20 zadań co staszczy nam na około 5-6 godzin zabawy. Wszystkie misje są oczywiście spięte w jedną całość za pomocą filmików przedstawiających aktualną sytuację taktyczną. Niestety cała fabuła przedstawia dużo do życzenia. Same misje to wprawdzie majstersztyk ale już cała historia opowiedziana w grze nie trzyma się po prostu kupy. W ciągu dwóch tygodni czasu gry świat pogrąża się w totalnej wojnie a my zostajemy rzucani z jednego krańca świata na drugi wykonując również nie za bardzo trzymające się kupy misje. Fabuła służy tutaj bowiem tylko do tego aby rzucić nas w jak najróżniejsze rejony świata i dać sposobność do opróżniania kolejnych magazynków broni (świetnie zresztą dopracowanej – z każdej strzela się inaczej). Realizm? Logika? Nie istnieje, liczy się tylko pędząca do przodu akcja. W jedynce wszystkie przedstawione wydarzenia mogły mieć rzeczywiście miejsce, jednak to malują nam twórcy w dwójce, to już czyste Political fiction, a czasami nawet samo fiction. Na upartego wszystkie zadania mogłyby nie być połączone w całość i dużo gra na tym by nie straciła…
Sama grafika nie zmieniła się dużo od czasu jedynki. Do najlepszych jej jest ciągle bardzo daleko. Mimo wszystko całość wygląda bardzo dobrze; wprawdzie same tekstury są raczej średniej jakości, to jednak animacje stoją już na bardzo wysokim poziomie. Wszyscy żołnierze ruszają się bardzo naturalnie a wszystkie mapy są naprawdę pełne drobnych detali. Jakieś śmieci, gruz na ulicach, piękne wnętrza budynków w pełne unikatowych mebli… Podziw budzi też ogromne zróżnicowanie tekstur samych ścian, dzięki czemu wszystko wygląda bardzo naturalnie i nie sprawia wrażenia zbudowanego z tych samych klocków. Wszystko to powoduje, że grafika wygląda po prostu bardzo naturalnie. Akcja jest zresztą tak szybka, że rzadko mamy okazje podziwiać to co mamy przed oczami. Tutaj reagujemy głownie na ruch, albo ewentualnie podziwiamy tylko kątem oka rozległą panoramę danego terenu jaką mamy często przed oczami. Niektóre poziomy jednak prezentują się naprawdę świetnie, jak chociażby misja „Gułag” gdzie na początku, uczepieni helikoptera przelatujemy nad morzem. Najlepsze są tu jednak efekty specjalne. Lecące wszędzie pociski obłupujące tynk ze ścian, wszędobylski kurz, efektowne wybuchy i rozpadające się budynki… To po prostu trzeba zobaczyć na własne oczy! Dołącza do tego również świetna muzyka, której jednak podobnie jak grafiki prawie nie dostrzegamy. Jest tylko tłem, które jest zagłuszane przez ciągły warkot broni i odgłosy eksplozji czy głosy naszych ludzi rozbrzmiewające w krótkofalówkach. Do tego całość jest całkiem nieźle zoptymalizowana i powinna chodzić płynnie nie tylko na najpotężniejszych maszynach.
W nowe Modern Warfare gra się naprawdę bardzo przyjemnie. W tej grze naprawdę ciągle się coś dzieje, nawet na chwilę nie mamy spokoju. Same misje są również bardzo zróżnicowane i dopracowane. Gra roi się wprost od drobnych smaczków i detali budujących klimat. Niestety w przeciwieństwie do jedynki całości brakuje czegoś naprawdę poruszającego, co zapadłoby nam głęboko w pamięć. Niektóre misje są zresztą nieco przesadzone i twórcy chyba za bardzo silili się na bycie kontrowersyjnymi. Po co było strzelać do cywili? W jedynce bez tego jakoś się obyło a ta gra mimo wszystko okazuje się ciekawsza od dwójki! Wprawdzie w Modern Warfare 2 nigdy się nie nudzimy, zabawa niesamowicie wciąga, zalewają nas dosłownie litry adrenaliny, ale mimo wszystko jakoś wątpię czy będziemy pamiętać pojedyncze wydarzenia za więcej niż rok od jej premiery. Tytuł coraz bardziej bowiem zbliża się do typowego hollywoodzkiego filmu akcji gdzie wybuchów jest znacznie więcej niż potrzeba. Czasami bardzo łatwo jest przesadzić, a tutaj tej akcji jest po prostu nieco za dużo, tak że nie robi ona aż takiego wrażenia.
Mimo wszystko to gra wybitna, której naprawdę blisko do ideału i jeżeli szukacie tytułu który ma właśnie oferować maksimum akcji, to jest to coś idealnego dla Was. Nawet jak przejedziecie krótką kapaninę, to zostaje jeszcze przecież genialny tryb multi, który pozwoli cieszyć się zabawą jeszcze przez długie miesiące. Zresztą jak to mówią – „diabeł tkwi w szczegółach”, a te szczegóły są tutaj naprawdę dopieszczone!
Komentarze