NIntendo Dual Screen, nietypowa, dwuekranowa konsola okazała się być jednym z najbardziej udanych eksperymentów Big N. Odniosła tak wielki i nieoczekiwany sukces, że stała się ‘sama z siebie’ wielką marką. Zauważcie – nie zaryzykowano by sprzedawać ten dość dziwny sprzęt (ekran dotykowy w grach wcale nie musiał się przyjąć) pod szyldem ‘GameBoy’, któremu to porażka DSa mogłaby przecież zaszkodzić. Zrezygnowano też z frazy ‘Advance’, czyli dwóch nazw, które rządziły przez długie lata, zapewniając Nintendo kontenery zysków.
A jak ma się sytuacja obecnie? Obecnie to już chyba nikt nie tęskni za GameBoyem, nikt nie szuka następcy Advance’a, za to każdy bierze w rękę stylusa i maże nim po malutkim touchscreeniku. DSowy szał okazał się ogólnoświatową manią, pokazując, że nie samą mocą gry stoją. Przy okazji zepchnięto PlayStation Portable na odległą, choć drugą, pozycję (niestety nie ma trzeciego handhelada na rynku... choć teraz iPhone walczy o swoje). Wielki wyświetlacz i power PSP, porównywalny z PS2, nie dał rady wygrać z puderniczką oferującą stylowe tytuły. Okazało się, że gracze zamiast okrojonych konwersji hitów z dużych konsol wolą produkcje wykorzystujące specyfikę przenośnego grania, ot, choćby na kibelku.
Stając do z pozoru przegranej walki Nintendo odstawiło konkurencję o dwa okrążenia i wciąż utrzymuje prowadzenie (baza graczy jest tak wielka, że już niebawem DS dostanie swoje własne, ekskluzywne GTA – Chinatown Wars). W 2004 roku wypuszczono na rynek nie najdoskonalszą i nie najlżejszą (aczkolwiek wierną i kochaną) wersję konsoli, zwaną powszechnie Classic. W 2006 roku wydano prześlicznego DS Lite, zadbano w nim o ergonomię, lekko się zmniejszono co trzeba (oczywiście nie kosztem wyświetlaczy) i poprawiono podświetlenie ekranu. Sprzęt ten prezentuje się jak megastylowy gadżet dzięki czemu zaczął zdobywać kolejne i kolejne serca – nawet tych mniej zainteresowanych graniem. Można już śmiało stwierdzić, że granie/posiadanie DSa stało się elementem amerykańskiego lifestyle’u.
Zbliża się i data 3 kaiwetnia 2009. D-S-Day. Sklepy starego kontynentu nareszcie uraczyły trzecią twarz handhelda Nintendo: DSi. Pora zatem przywołać trochę faktów dotyczących owego sprzętu:
- Dwa dni po nas po swoje konsole ustawią się w kolejkach amerykanie. U nas sprzedawane są w czarnej i białej wersji kolorystycznej (cena: 149 funtów), u nich w czarnej i niebieskiej (cena: 169.99 USD).
- DSi jest jeszcze mniejsze od Lite’a
- Jest też lżejsze
- Ma wbudowany odtwarzacz mp3 (oraz oczywiście wejście jack na słuchawki)
- Posiada wbudowaną przeglądarkę Internetową (wraz z modułem wi-fi, czyli wystarczy znaleźć się w hot spocie by surfować)
- Konsola posiada dwie kamerki, jedną ‘wycelowaną na zewnątrz’, na górnej klapce drugą na ‘zawiasie’ – widoczną po otwarciu, wycelowaną na twarz gracza. Mają rozdzielczość 0,3 mpx.
- DSi posiada blokadę regionalną
- DSi ma większe, usprawnione wyświetlacze względem DSlite
- Konsola wyposażona jest w slot kart SD
- DSi, w przeciwieństwie do Lite’a i Classica nie ma slotu na gry z GameBoya Advance
To co, kupujemy?
A jak ma się sytuacja obecnie? Obecnie to już chyba nikt nie tęskni za GameBoyem, nikt nie szuka następcy Advance’a, za to każdy bierze w rękę stylusa i maże nim po malutkim touchscreeniku. DSowy szał okazał się ogólnoświatową manią, pokazując, że nie samą mocą gry stoją. Przy okazji zepchnięto PlayStation Portable na odległą, choć drugą, pozycję (niestety nie ma trzeciego handhelada na rynku... choć teraz iPhone walczy o swoje). Wielki wyświetlacz i power PSP, porównywalny z PS2, nie dał rady wygrać z puderniczką oferującą stylowe tytuły. Okazało się, że gracze zamiast okrojonych konwersji hitów z dużych konsol wolą produkcje wykorzystujące specyfikę przenośnego grania, ot, choćby na kibelku.
Stając do z pozoru przegranej walki Nintendo odstawiło konkurencję o dwa okrążenia i wciąż utrzymuje prowadzenie (baza graczy jest tak wielka, że już niebawem DS dostanie swoje własne, ekskluzywne GTA – Chinatown Wars). W 2004 roku wypuszczono na rynek nie najdoskonalszą i nie najlżejszą (aczkolwiek wierną i kochaną) wersję konsoli, zwaną powszechnie Classic. W 2006 roku wydano prześlicznego DS Lite, zadbano w nim o ergonomię, lekko się zmniejszono co trzeba (oczywiście nie kosztem wyświetlaczy) i poprawiono podświetlenie ekranu. Sprzęt ten prezentuje się jak megastylowy gadżet dzięki czemu zaczął zdobywać kolejne i kolejne serca – nawet tych mniej zainteresowanych graniem. Można już śmiało stwierdzić, że granie/posiadanie DSa stało się elementem amerykańskiego lifestyle’u.
Zbliża się i data 3 kaiwetnia 2009. D-S-Day. Sklepy starego kontynentu nareszcie uraczyły trzecią twarz handhelda Nintendo: DSi. Pora zatem przywołać trochę faktów dotyczących owego sprzętu:
- Dwa dni po nas po swoje konsole ustawią się w kolejkach amerykanie. U nas sprzedawane są w czarnej i białej wersji kolorystycznej (cena: 149 funtów), u nich w czarnej i niebieskiej (cena: 169.99 USD).
- DSi jest jeszcze mniejsze od Lite’a
- Jest też lżejsze
- Ma wbudowany odtwarzacz mp3 (oraz oczywiście wejście jack na słuchawki)
- Posiada wbudowaną przeglądarkę Internetową (wraz z modułem wi-fi, czyli wystarczy znaleźć się w hot spocie by surfować)
- Konsola posiada dwie kamerki, jedną ‘wycelowaną na zewnątrz’, na górnej klapce drugą na ‘zawiasie’ – widoczną po otwarciu, wycelowaną na twarz gracza. Mają rozdzielczość 0,3 mpx.
- DSi posiada blokadę regionalną
- DSi ma większe, usprawnione wyświetlacze względem DSlite
- Konsola wyposażona jest w slot kart SD
- DSi, w przeciwieństwie do Lite’a i Classica nie ma slotu na gry z GameBoya Advance
To co, kupujemy?
Japoński trailer konsoli, fajny i niezrozumiały:
Komentarze
Brak komentarzy!
Zostań pierwszą osobą, która doda komentarz.