Rozgrywka w Machinarium to czysta esencja gry przygodowo-logicznej. Autorzy zrezygnowali jednak z tak nowomodnych bajerów jak rozbudowana fabuła czy możliwość prowadzenia rozmów. Spotkane w grze postacie komunikują swoje potrzeby z pomocą obrazków, a delikatnie zarysowana otoczka fabularna poznawana jest przez gracza raczej mimochodem, będąc niczym więcej jak tylko chwilą odpoczynku pomiędzy jedną zagadką, a drugą. Starsi gracze zapewne przypomną sobie w tym momencie plastelinowy świat Neverhood mając w tym całkowitą słuszność, bowiem styczne zasad rozgrywki są oczywiste. Dla nieobeznanych w prehistorycznych tytułach – Machinarium nie jest jakąś niskobudżetową, tudzież okrojoną wersją gry przygodowej – autorzy zdecydowali się po prostu skupić na samych zagadkach i towarzyszącej ich rozwiązywaniu atmosferze.
Cała akcja ma miejsce w metalowym, rdzewiejącym i zgrzytającym mieście robotów zwanym Machinarium. Gracz steruje w nim poczynaniami drobnego, bezimiennego robota, który po wygnaniu z metalowej społeczności, wraca, by uratować swoją ukochaną. Jednak aby tego dokonać będzie musiał standardowo zbierać wszystko, co nie jest przyklejone do podłoża i jakoś sensownie łączyć to w całość z otoczeniem wykorzystując przy nadarzających się okazjach umiejętność wydłużania poszczególnych części swojej cielesnej konstrukcji. Niestety interakcja z otoczeniem jest utrudniona, gdyż trzeba podejść blisko celu, by obiekt w ogóle zechciał się podświetlić w celu uzyskania jakichś konkretnych akcji – nie jest to specjalnie wygodne, ale można się przyzwyczaić.
Cała akcja ma miejsce w metalowym, rdzewiejącym i zgrzytającym mieście robotów zwanym Machinarium. Gracz steruje w nim poczynaniami drobnego, bezimiennego robota, który po wygnaniu z metalowej społeczności, wraca, by uratować swoją ukochaną. Jednak aby tego dokonać będzie musiał standardowo zbierać wszystko, co nie jest przyklejone do podłoża i jakoś sensownie łączyć to w całość z otoczeniem wykorzystując przy nadarzających się okazjach umiejętność wydłużania poszczególnych części swojej cielesnej konstrukcji. Niestety interakcja z otoczeniem jest utrudniona, gdyż trzeba podejść blisko celu, by obiekt w ogóle zechciał się podświetlić w celu uzyskania jakichś konkretnych akcji – nie jest to specjalnie wygodne, ale można się przyzwyczaić.
Wspomnianą powyżej niedogodność w zupełności rekompensują jednak stawiane przed nami zagadki. Dzielą się one na dwie podstawowe kategorie, z których pierwszą będzie klasyczne wynajdywanie zastosowań dla znalezionych przedmiotów. Drugą grupę reprezentowaną przez wszelakie zagadki czysto logiczne, wyodrębniam nieprzypadkowo, bowiem w przeciwieństwie do innych gier przygodowych gdzie na wielogodzinną przygodę przypada ich najwyżej kilka, tak w stosunkowo krótkim Machinarium, jest ich około tuzina. Jednak ci, którzy podobnie jak ja, układanie w odpowiednie konfiguracje kuleczek i rozplątywanie drucików darzą mieszanymi uczuciami uznając je raczej za sztuczne przedłużenie czasu rozgrywki, nie powinni się zniechęcać. Pojawiające się w grze wyzwania - jakkolwiek wymagające - są sensownie pomyślane i miast frustrować, motywują.
Bardziej zaś klasyczne dla gatunku łamigłówki oparte na łączeniu przedmiotów, w niczym nie ustępują wzorcom ustanowionym przez większe studia - Są one na tyle logiczne, że o próbach łączenia wszystkiego ze wszystkim możemy zapomnieć. Z resztą i tak rzadko się zdarza, byśmy nieśli ze sobą więcej niż trzy przedmioty jednocześnie. Autorzy uniknęli również innego, charakterystycznego dla większych produkcji mankamentu – zbyt wielu dostępnych lokacji naraz. Nic tak nie wkurza jak łażenie niemrawym bohaterem przez siedem kolejnych pomieszczeń tylko z powodu przeoczonego przycisku gdzies na początku. Może i jest to zasługa niezbyt długiego czasu gry, ale niezależnie od tego, kolejny plus dla Machinarium.
Strona audio-wizualna to jeden z największych atutów gry Amanita Design. Jeżeli podobnie jak ja, tęsknisz za nastrojowymi, ręcznie rysowanymi sceneriami, to zakręcone lokacje tutaj występujące z pewnością przypadną ci do gustu. Trudno to wytłumaczyć, ale dzięki oprawie graficznej brak jakichkolwiek kwestii mówionych zdaje się być wręcz zaletą. Ciężko byłoby napisać cokolwiek odpowiadającego umysłom mechanicznych mieszkańców Machinarium, których głównymi problemami są niedobory oleju, czy wyczerpana bateria. W ten zaś sposób, świat tylko zyskuje na swojej nieco sterylnej atmosferze, a grający samodzielnie domyśla się tego, co zostało niedopowiedziane.
Strona audio-wizualna to jeden z największych atutów gry Amanita Design. Jeżeli podobnie jak ja, tęsknisz za nastrojowymi, ręcznie rysowanymi sceneriami, to zakręcone lokacje tutaj występujące z pewnością przypadną ci do gustu. Trudno to wytłumaczyć, ale dzięki oprawie graficznej brak jakichkolwiek kwestii mówionych zdaje się być wręcz zaletą. Ciężko byłoby napisać cokolwiek odpowiadającego umysłom mechanicznych mieszkańców Machinarium, których głównymi problemami są niedobory oleju, czy wyczerpana bateria. W ten zaś sposób, świat tylko zyskuje na swojej nieco sterylnej atmosferze, a grający samodzielnie domyśla się tego, co zostało niedopowiedziane.
Wracając jednak do sfery bardziej empirycznej - wszystkie postacie i lokacje zostały narysowane naprawdę świetnie. Oryginalna kreska idealnie oddaje charakter miasta, a wygląd oraz pomysłowe animacje postaci niejednokrotnie wywoływały u mnie szczery wybuch śmiechu. Nastrój dodatkowo potęguje zgrabnie wkomponowująca się w całość ambientowa ścieżka dźwiękowa. Dzięki temu wszystkiemu Machinarium jest jednym z najlepszych doświadczeń, jakie mogła dostarczyć gra przygodowa w tym roku.
Jedyną wadą godną wytknięcia temu świetnemu tytułowi jest jego długość – przejście całej gry nie powinno zająć nikomu więcej niż 10 godzin. Fani strzelanek może nawet przyzwyczaili się już do takiego czasu rozgrywki, jednak jak na przygodówkę jest on co najmniej krótki. To zasadniczo jedyny powód, dla którego Machinarium dostaje „zaledwie” bardzo mocne osiem. Polecam zanurzyć się w zgrzytajacy świat trybików, żelastwa i metalowych konstrukcji każdemu fanowi staromodnych przygodówek. Nie pożałujecie.
Jedyną wadą godną wytknięcia temu świetnemu tytułowi jest jego długość – przejście całej gry nie powinno zająć nikomu więcej niż 10 godzin. Fani strzelanek może nawet przyzwyczaili się już do takiego czasu rozgrywki, jednak jak na przygodówkę jest on co najmniej krótki. To zasadniczo jedyny powód, dla którego Machinarium dostaje „zaledwie” bardzo mocne osiem. Polecam zanurzyć się w zgrzytajacy świat trybików, żelastwa i metalowych konstrukcji każdemu fanowi staromodnych przygodówek. Nie pożałujecie.
Komentarze