Cała akcja ma miejsce w metalowym, rdzewiejącym i zgrzytającym mieście robotów zwanym Machinarium. Gracz steruje w nim poczynaniami drobnego, bezimiennego robota, który po wygnaniu z metalowej społeczności, wraca, by uratować swoją ukochaną. Jednak aby tego dokonać będzie musiał standardowo zbierać wszystko, co nie jest przyklejone do podłoża i jakoś sensownie łączyć to w całość z otoczeniem wykorzystując przy nadarzających się okazjach umiejętność wydłużania poszczególnych części swojej cielesnej konstrukcji. Niestety interakcja z otoczeniem jest utrudniona, gdyż trzeba podejść blisko celu, by obiekt w ogóle zechciał się podświetlić w celu uzyskania jakichś konkretnych akcji – nie jest to specjalnie wygodne, ale można się przyzwyczaić.
Wspomnianą powyżej niedogodność w zupełności rekompensują jednak stawiane przed nami zagadki. Dzielą się one na dwie podstawowe kategorie, z których pierwszą będzie klasyczne wynajdywanie zastosowań dla znalezionych przedmiotów. Drugą grupę reprezentowaną przez wszelakie zagadki czysto logiczne, wyodrębniam nieprzypadkowo, bowiem w przeciwieństwie do innych gier przygodowych gdzie na wielogodzinną przygodę przypada ich najwyżej kilka, tak w stosunkowo krótkim Machinarium, jest ich około tuzina. Jednak ci, którzy podobnie jak ja, układanie w odpowiednie konfiguracje kuleczek i rozplątywanie drucików darzą mieszanymi uczuciami uznając je raczej za sztuczne przedłużenie czasu rozgrywki, nie powinni się zniechęcać. Pojawiające się w grze wyzwania - jakkolwiek wymagające - są sensownie pomyślane i miast frustrować, motywują.
Strona audio-wizualna to jeden z największych atutów gry Amanita Design. Jeżeli podobnie jak ja, tęsknisz za nastrojowymi, ręcznie rysowanymi sceneriami, to zakręcone lokacje tutaj występujące z pewnością przypadną ci do gustu. Trudno to wytłumaczyć, ale dzięki oprawie graficznej brak jakichkolwiek kwestii mówionych zdaje się być wręcz zaletą. Ciężko byłoby napisać cokolwiek odpowiadającego umysłom mechanicznych mieszkańców Machinarium, których głównymi problemami są niedobory oleju, czy wyczerpana bateria. W ten zaś sposób, świat tylko zyskuje na swojej nieco sterylnej atmosferze, a grający samodzielnie domyśla się tego, co zostało niedopowiedziane.
Jedyną wadą godną wytknięcia temu świetnemu tytułowi jest jego długość – przejście całej gry nie powinno zająć nikomu więcej niż 10 godzin. Fani strzelanek może nawet przyzwyczaili się już do takiego czasu rozgrywki, jednak jak na przygodówkę jest on co najmniej krótki. To zasadniczo jedyny powód, dla którego Machinarium dostaje „zaledwie” bardzo mocne osiem. Polecam zanurzyć się w zgrzytajacy świat trybików, żelastwa i metalowych konstrukcji każdemu fanowi staromodnych przygodówek. Nie pożałujecie.
Komentarze